Moje Ikony Designu

Co decyduje, o tym że niektóre projekty, przedmioty czy urządzenia pozostają wiecznie żywe, a inne popadają w zapomnienie?

Wychowując się w zwykłej rodzinie, dorastałem w duchu kultu i szacunku do ponadczasowych przedmiotów. Ich doskonała jakość oraz design powodowały, że pomimo przemijających trendów, były wyjątkowo uniwersalne, dzięki czemu pozostały w ciągłym użyciu.

1. UBRANIA MARKI ZAREMBA 1894

Dla mnie to na pewno marynarki szyte w naszej warszawskiej pracowni. Poza moimi własnymi, paroletnimi ubraniami, które z wiekiem nabierają charakteru, w naszej pracowni znajdują się też archiwalne smokingi i fraki od Zaremby. Niektóre z nich, nawet po 100 latach, cały czas wyglądają obłędnie. Najwyższej jakości materiały w połączeniu z ręczną pracą najwyższej próby, tworzą niepowtarzalny efekt, który w dzisiejszym świecie jest coraz rzadziej spotykany. Mimo zmieniających się trendów i spojrzenia na męską elegancję w ubraniach marki Zaremba cały czas dostrzegam (mam nadzieję, że nie tylko ja) charakterystyczny, ponadczasowy i niepodrabialny styl.

2. TECHNICS SL1210MK2

Na drugim miejscu znalazł się bliski mojemu sercu kultowy gramofon Technics SL1210MK2. Zamiłowanie do muzyki przejąłem po moim Tacie i to właśnie od niego dostałem pierwszego „Technicsa”, który jest ze mną do dziś.

Historia tego kultowego gramofonu sięga roku 1972. To właśnie wtedy na rynek trafił model SL1200 (lub SL1210 różniący się jedynie kolorem), produkowany przez firmę Technics wysokiej klasy gramofon z bezpośrednim napędem przeznaczony głównie do odsłuchu w warunkach domowych. Relatywnie prosta konstrukcja w połączeniu z wysokiej jakości wytrzymałymi materiałami sprawiła, że wśród ludzi zaczęły krążyć plotki o „praktycznie niezniszczalnym sprzęcie idealnie nadającym się do grania w trudnych warunkach”. Kiedy w 1979 roku w sprzedaży pojawiła się wersja SL1210MK2 z jeszcze większym tłumieniem drgań, gramofon ten z miejsca stał się elementem wyposażenia wszystkich stacji radiowych, obiektem westchnień audiofilów i marzeniem zaczynających kariery DJ-ów.

3. ROLEX OYSTER DATEJUST

Rolex Oyster Datejust, to kolejny towarzysz mojego życia, z którym nie rozstaję się od paru lat. Mój zegarek pochodzi z 1973 roku i pomimo swojego wieku wciąż jest istotnym detalem nadającym charakter wielu stylizacjom, zarówno tym sportowym jak i bardziej formalnym.
Historia tego kultowego modelu sięga roku 1945. Firma Rolex zaprezentowała model Datejust na swoje 40-lecie. Był to pierwszy w historii automatyczny zegarek z datownikiem. Z biegiem czasu, wprowadzono nowocześniejszy mechanizm zmiany daty – słynne szkiełko zwane „Okiem Cyklopa” oraz udoskonalono cały mechanizm. Mimo, że model Datejust od blisko ośmiu dekad pozostaje jednym z flagowych modeli w katalogu szwajcarskiej firmy, ceny za egzemplarze vintage pozostają na relatywnie niskim poziomie. Mnie osobiście, od pierwszego wejrzenia, urzekły jego delikatność i klasa przy jednoczesnym zachowaniu lekko sportowego charakteru. Ze swoim Rolexem zżyłem się w takim stopniu, że jestem mu nawet w stanie wybaczyć fakt, że z czasem zaczyna się późnić, a raz na jakiś czas zdarzy mu się pokazać nieprawidłową datę.

4. FERRARI 288GTO

Ostatnia ikona na ten moment pozostaje w sferze moich marzeń. Ferrari 288GTO to według mnie najładniejszy samochód z włoskiej stajni. Niestety też, jeden z najdroższych. Projekt z 1984 roku stworzony był jako cywilna wersja rajdówki kultowej Grupy B. Niestety tragiczny wypadek Henri Toivonena wymusił rozwiązanie tej klasy i z wymaganych do uzyskania homologacji 500 sztuk, wyprodukowano jedynie 277, co czyni 288GTO jednym z bardziej poszukiwanych Ferrari w historii. W wersji drogowej, był to w tamtym czasie najszybszy seryjny samochód na świecie. Stylistycznie była to modyfikacja modelu 308 GTB, który jako kilkulatek podziwiałem w serialu Magnum P.I. z Tomem Seleckiem w roli głównej.